I
W tle zbieranie talerzy i sztućców ze stołu, odsuwanie krzeseł, kroki trzech osób.
- Nie. Po prostu nie. Nie potrzebny mi żaden pies. To, że jestem na emeryturze nie znaczy, że się nudzę. Nie będę chodziła na żadne spacery z żadnym zwierzęciem. Chodzę sama ze sobą. Psy srają i szczekają. Grzyą i są 1)sciekłe. Zresztą ja się boję zwierząt. Jak byłam dzieckiem, sąsiadka, taka stara baba, miała takiego wrednego szczekliwego psa i bałam się przez tę cholerę wyjść z domu. Stara już jestem i co będzie jak pies okaże się wredny? Nie próbujcie mnie przekonywać. Własne dzieci nie mogą być przeciwko matce. Żadnych psów! Ani jeden pies nie przekroczy tego progu!
Muzyka - Etiuda rewolucyjna Chopina https://www.youtube.com/watch?v=cXRrBV74mpI
Niedziela
Obudziłam się w mrocznym pokoju. Przez brudne okno przenikały ślady światła. Był dzień. Przy trzech drzewach rosnących na trawniku stało kilka osób. Rękawem wytarłam szybę. Rozpoznałam swoich znajomych, z którymi zabalowaliśmy z soboty na niedzielę. Kiedy powoli wracała mnie ostrość wzroku, zauważyłam, że jednak coś z nimi nie tak. Brudni, z ranami na ciele, szarpanymi, ciętymi i obtartymi patrzyli białymi oczyma w niebo. Wydawali bliżej nieokreślone dźwięki. Co chwilę wykonywali ruchy znane mi z horrorów.... Rety, oni byli tymi, co starszą, oni stali się zoombi!
Wcisnęłam się w kąt pokoju. Próbowałam myśleć. Co się wczoraj wydarzyło? Nie pamiętam. Przerwa w życiorysie. Urwany film. Jeśli ucharakteryzowali się i robię sobie ze mnie jaja, to w porzo i spoko. Ale jeśli naprawdę stali się żywymi trupami.... Wiem, cokolwiek by nie było, muszę się do nich dostosować. Najpierw charakteryzacja.... gdzie moja torebka? Nie mam. Muszę zdobyć jakiś puder, cienie, tusze i szminki.
Przyszedłeś dziś rano
Odszedłeś po południu
Zniknąłeś za rogiem ulicy
Czuję jeszcze w pokoju
Zapach twej wody kolońskiej
Poprawiam koc na łóżku
Odsłaniam zasłony
Biorę grzebień i czeszę się
Zapinam guzik pod szyją
Zbieram ze spódnicy twe jasne włosy
Otwieram okno
Budzi mnie zimny listopadowy wiatr
Oddycham głęboko
Biorę papierosa i książkę
Siadam i czytam:
"Prawdopodobieństwo każdego zdarzenia jest ilorazem liczby zdarzeń elementarnych sprzyjających temu zdarzeniu przez liczbę wszystkich zdarzeń elementarnych"
Według internetowej encyklopedii „idol” to „po grecku eidolon – odbicie - wyobrażenie (posążek lub obraz) bóstwa, wykonane np. z drewna, kamienia, kości, gliny, srebra lub złota”. Słownik języka polskiego jest już nieco bardziej współczesny i wyjaśnia nam, że idol to „osoba będąca obiektem czyjegoś szczególnego podziwu, graniczącego z kultem”, a dopiero na drugim miejscu uwzględnia ową boskość czyli „wyobrażenie bóstwa będące przedmiotem kultu”. Słowo „eidolon” pojawia się w słynnej powieści Umberta Eco „Imię róży” i jest jednym z kluczu rozwiązującym zagadkę labiryntu: „Wydobył (Wilhelm – główny bohater) z habitu kartę Wenancjusza i odczytał „Ręka na idolu działa na pierwszy i siódmy z czterech. Rozejrzał się dokoła.
czytaj więcej... (kliknij)
Prolog
1. 1968
Wstęp, którego mogło nie być, ale od czegoś zacząć trzeba.
Twierdza Wrocław
Migdałki ocalone
Meksykańska pałeczka
2. 1970
Pomroczność ciemna
3. 1974
Bierzmowanie
Wakacje
4. 1976
Wyjazd niekontrolowany
Kawa z Bogatyni
5. 1978
Partia
Zapis emerytalny
6. 1980
Rok urodzaju
Pociąg przyjaźni
Bez piwa w plecaku
7. 1980/1981
Z papierosem przy secie
W rytmie disco
8. 1981
Armia
Wojna
9. 1982
Świniobicie
10. 1989
Ostatnie takie wczasy
Epilog - 2019
(III miejsce w drugiej edycji konkursu „Przemyska brama” w 2024 roku, umieszczone w wydawnictwie pokonkursowym „Opowieści domów z zapomnianej ulicy ISBN 9788395187483)
(wiersz otrzymał wyróżnienie w XXV Ogólnopolskim Turnieju Jednego Wiersza w Katowicach - Koszutce w 2024 roku, wydany w tomiku pokonkursowym ISBN 978-83 957385-3-1)
"50 TWARZY KORONAWIRUSA" - relacja na żywo z przedziwnych czasów! (czytaj w pdf).