- No i co powiedział?
- Nic szczególnego. Jeszcze nie jest tragicznie, wszystko w normie, tyle tylko że będę musiał częściej wstawać w nocy.
- Żaden problem. Może uda się zgrać to z moim wstawaniem. Wstaniemy, pogadamy...
- Pofiglujemy...A twój, co powiedział?
- Też nic szczególnego. Cytologia w normie, mamografia też, usg gra. A na powstrzymanie moczu w moim wieku nie ma recepty.
- Czyli jeszcze żyjemy. Inni mają gorzej. Rysiek musi iść na zabieg z prostatą...
- Halinie ciągle opada macica...
- Ludzie mają problemy...Słuchaj, gdzie ja zaparkowałem?
- Przy takim bordowym Polonezie.
- Ale z której strony przychodni?
- Chyba po tej – Małgorzata wskazała kierunek po swojej prawej stronie.
Mariusz pokręcił głową:
- Raczej po tej – wskazał swoją prawą, a że stał na przeciwko żony było to odwrotna strona niż ta, którą wskazywała Małgorzata.
- Dobra, ja pójdę tam, a ty tam i jak znajdziemy auto, zdzwonimy się.
Zbyszek wrócił późno do domu. W jego zakładzie pracy była awaria taśmy produkcyjnej. Musiał nadzorować naprawę. Jadał obiadokolację.
- Dzwoniłeś do staruszków? – zapytała Krysia.
- Tak, powiedziałem, że dziś ich nie odwiedzę.
- Spytałeś przynajmniej o zdrowie. Byli dzisiaj u tych swoich lekarzy.
- Chodzą tam co trzy miesiące. Mama do ginekologa, tata do urologa. Takim systematycznym żadna choroba się nie przytrafi.
- Tata, pojedziemy do babci i dziadka? – pięcioletni brzdąc wdrapywał się Zbyszkowi na kolana.
- Jutro syneczku, jutro, tatuś jest dziś zmęczony.
- No więc zapytałeś czy nie? – dopytywała się Krysia.
- No nie. – przyznał się jej mąż.
- Ładny z ciebie syn.
- Zaraz zadzwonię i zapytam się.
Delikatnie włożył klucz do zamka, przekręcił najciszej jak tylko mógł. Na szczęście drzwi nie skrzypiały. Powoli i równie cicho wszedł do przedpokoju. Krzyki i jęki dochodziły z salonu. Między przedpokojem a salonem na szczęście nie było drzwi. Zbyszek chwycił lewarek w obie dłonie i zbliżył się do salonu. Jęki i krzyki nie ustawały. Im był bliżej, tym bardziej wydawały mu się dziwne, ale mimo to nadal wzbudzały jego przerażenie. Zwłaszcza jęk matki był bardzo nienaturalny. Nigdy wcześniej nie słyszał, by wydawała takie dźwięki. Szkoda czasu na rozmyślania o jękach. Trzeba działać i ratować rodzicieli! Naprzód!
Zbyszek z rękami trzymającymi lewarek i podniesionymi do góry stanął w wejściu do salonu. Stanął i stał. Jak długo? On twierdził, że wieczność, rodzice, że stan katatonii u ich syna trwał około minuty. Co spowodowało zaburzenia motoryki u młodego obiecującego inżyniera?
Prolog
1. 1968
Wstęp, którego mogło nie być, ale od czegoś zacząć trzeba.
Twierdza Wrocław
Migdałki ocalone
Meksykańska pałeczka
2. 1970
Pomroczność ciemna
3. 1974
Bierzmowanie
Wakacje
4. 1976
Wyjazd niekontrolowany
Kawa z Bogatyni
5. 1978
Partia
Zapis emerytalny
6. 1980
Rok urodzaju
Pociąg przyjaźni
Bez piwa w plecaku
7. 1980/1981
Z papierosem przy secie
W rytmie disco
8. 1981
Armia
Wojna
9. 1982
Świniobicie
10. 1989
Ostatnie takie wczasy
Epilog - 2019
(III miejsce w drugiej edycji konkursu „Przemyska brama” w 2024 roku, umieszczone w wydawnictwie pokonkursowym „Opowieści domów z zapomnianej ulicy ISBN 9788395187483)
(wiersz otrzymał wyróżnienie w XXV Ogólnopolskim Turnieju Jednego Wiersza w Katowicach - Koszutce w 2024 roku, wydany w tomiku pokonkursowym ISBN 978-83 957385-3-1)
"50 TWARZY KORONAWIRUSA" - relacja na żywo z przedziwnych czasów! (czytaj w pdf).