(opowiadanie zajęło trzecie miejsce w konkursie literackim organizowanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną Zdrojoteka w Szczawnie Zdroju „ Sen o Szczawnie” w 2023 roku)
Członkowie Stowarzyszenia Historycznego Sudety oczyszczali starą, bo licząca wiele, wiele lat, studnię przy Wieży Anny. Głęboka na kilka metrów o wodzie nie słyszała, ale od kilku lat była atrakcją Szczawna Zdroju. Zamontowano w niej urządzenie dźwiękowe imitujące spadające krople. Kuracjusze podchodzili, dziwili się, że to niby wodę słychać, a jej nie widać. Przez ażurową metalową pokrywę wrzucali pieniądze na szczęście, a miejscowi opowiadali legendę....
Oto pod koniec XIX wieku chory na suchoty Ksawery Łączyński, przyjechał do Bad Salzbrunn (niemiecka nazwa Szczawna) by wyleczyć płuca i odwiedzić grób kuzyna Benedykta. W Parku Zdrojowym poznał Izabellę z Dyckhoffów z Breslau. Wybuchła wielka miłość. Nieszczęśliwa. Bo w dziewczynie kochał się również porucznik Helmut von Wolzer, który w przypływie zazdrości zabił Izę i Ksawka. Dopadły go jednak wyrzuty sumienia. W miejscu zbrodni kazał wybudować Studnię Dusz. Przychodził tam codziennie, aż do śmierci i płakał, i płakał, i płakał, a łzy kapały, kapały i tak kapią do dziś... Nocą zaś zjawiają się duchy zakochanych i patrzą w studnię... (1)
– Też bajkę wydumaliście... - podsumował opowieść Zenek, stojący na dnie studni – Trzeba było dodać jakieś gobliny, orki lub przynajmniej Spidermana.
– Wymyśl coś lepszego.
– Ja nie muszę wymyślać. Ja to miałem sen.
– No to opowiadaj.
– A więc to było tak.....
„Właśnie czyściliśmy naszą studnię. Stałem tak jak teraz, w jej środku. Wybierałem monety, opakowania po batonach i kapsle od butelek po piwie. W pewnym momencie zauważyłem tkwiącą w ziemi monetę. Palcami nie mogłem jej wydobyć. Poprosiłem was o grabki. Odkopałem. Na monecie była data – 1908. Znaleźliśmy prawdziwy skarb. Ale to nie koniec. W miejscu, gdzie znajdowała się moneta, nadal coś było... Schyliłem się. Delikatnie rozkopałem grabkami ziemię. Coś białego i okrągłego. Lekko pociągnąłem. Ukazało się drugie takie samo. Potem trzecie...
– Rety – jęknąłem – To chyba niemożliwe.
Nachyliliście się nad studnią, a ja powoli wydobywałem z dna studni białe kulki. Kiedy wydobyłem wszystkie, zaniemówiliśmy.
W rękach trzymałem sześć metrów korali. Białych. Nie, to nie były zwykłe korale....
– Chłopaki, to coś, co przypomina... - wyszedłem ze studni.
Wszyscy skupiliście się wokół mnie. Każdy dotykał. Każdy bał się powiedzieć, co mu ten przedziwny sznur z paciorkami przypominał.
– …. czyżby to były.... - któryś zaczął.
– …. wyglądają jak te ze zdjęcia....
– …. co robią w studni....
– Dobra, dosyć. Zamykamy tę studnię i jedziemy do Książa. Niech tamtejsi znawcy dokonają oględzin, analizy, syntezy i powiedzą, czy są to słynne perły Daisy (2), czy tylko ich podróbka – zarządziłem, bo ktoś musiał podjąć decyzję.
Wsiedliśmy w mój samochód i pognaliśmy do zamku. Nasze znalezisko wywołało olbrzymie zainteresowanie. Od razu zjawili się jubilerzy i obiecali przeprowadzić niezbędne badania.
– Być może jest to kopia, ale genialna kopia...
Tymczasem w naszej studni zaczęła zbierać się woda. Początkowo myśleliśmy, że woda po prostu spłynęła lub jak mówią, podeszła, chociaż woda... na wzgórzu przy Wieży Anny...? Dziwne, ale przyroda lubi dziwności, więc nie przywiązywaliśmy wagi do tego zjawiska. Dopiero kiedy po miasteczku rozniosło się, że to cudowna woda, a dzieci z biblioteki zaczęły wypożyczać baśnie o żywej wodzie (3) , zainteresowaliśmy się zjawiskiem.
Nasza studnia cała była wypełniona H2O. Przedziwną. Przezroczystą. Z bąbelkami O słonym posmaku. Ludzie nabierali ją w kubeczki i dostojnie pili. Opustoszała stara pijalnia wód. Wszyscy chodzili do naszej studni. Wody nie ubywało, ale również nie przybywało na tyle, by się przelewała na ścieżki.
Sprawą zainteresowały się władze miasta. Przybyli geofizycy, kopacze i fachowcy od studni głębinowych. Teren wokół wieży zagrodzono. Zaczęły się odwierty. W sanepidzie w Wałbrzychu przebadano wodę. Nie uwierzono w wyniki. Wodę wysłano do Wrocławia. Tam też zwątpiono. Potwierdzono wyniki w Warszawie.
To była prawdziwie żywa woda. Miała taki skład, że leczyła praktycznie wszystkie choroby. W całej Polsce, ba, w całej Europie nie było drugiego takiego źródła.
Do Szczawna zaczęli zjeżdżać ludzie z całego świata. Miejscowe sanatoria, pensjonaty i hotele pękały w szwach. Restauracje nie nadążały z wydawaniem posiłków. Budowano więc nowe hotele, powstawały nowe knajpy, puby, kawiarnie, bary. Wyremontowano wreszcie Dom Zdrojowy robiąc z niego hotel najwyższej kategorii, a restauracja otrzymała Gwiazdkę Michelin. Ruszyła wytwórnia pamiątek i lodów. Ludzie się bogacili. Miejscowi przedsiębiorcy wprowadzili swoje firmy na giełdę. Reaktywowano linię kolejową do Szczawna. Mknęły nią najszybsze pociągi, bo każdy chciał jak najszybciej dotrzeć do miejsca nowego źródła, które oczywiście nazwano „perły Daisy”, bo perły okazały się autentyczne. Mało tego. Obok torów wybudowano drogę ekspresową nazwaną na cześć długości sznura pereł S6(metrów), a poprzednią S6 zmieniono na inny numer. Przy budowie drogi oczywiście trzeba było wyburzyć parę domów. Ale ich lokatorzy nie narzekali. Miasto było przeraźliwie bogate. Każdy otrzymał ekstra dom w nowej dzielnicy.
Naszą Solicką i Kolejową sunęły auta arabskich szejków i Elona Muska. Na ich potrzeby wybudowano podziemno-piętrowy parking wzdłuż ulicy prowadzącej do Dworzyska. W szczawieńskich parkach każdego roku wymieniano nawierzchnię na ścieżkach spacerowych, bo szybko niszczyły się od spacerujących tłumów kuracjuszy. Wszędzie panował gwar. Na Wzgórzu Gedymina ponownie postawiono Belweder. Zmodernizowano wieżę widokową. Można było na nią wjeżdżać windą, a następnie przemieszczać się kolejką linową do kilku innych wież na terenach wokół Szczawna.
Potęgi Szczawna nie udźwignęły wiewiórki. Wyniosły się nie wiadomo gdzie. Trochę ich żałowano, ale w końcu machnięto ręką. Zwłaszcza, że wraz z nimi zniknęły gołębie, które masowo zanieczyszczały ławki swymi odchodami, co oczywiście w potężnym i bogatym Szczawnie było nie do przyjęcia.
Patrzył na to wszystko smutny Wałbrzych i wreszcie podjął decyzję. Zwrócił się do władz naszego miasta z prośbą, by dawne górnicze miasto zostało dzielnicą Szczawna...”
– I co dalej, i co dalej? - zapytał Zenka kolega, kiedy ten przerwał opowieść.
– Nic. Obudziłem się.
– Wiesz co Zenek, wyłaź z tej studni. Jest już czysta – zwrócił uwagę drugi.
– Poczekaj chwilę, coś jest w ziemi... Daj grabki.
– Wyłaź mówię ci! Niczego nie odkopuj! Nie chcę, żeby wiewiórki uciekły, żeby burzono stare domy i zrobił się tu ruch jak na Manhattanie. Niech gołębie nadal załatwiają się na ławki i chodniki, a droga do Dworzyska pozostanie zielona – jęknął trzeci członek Stowarzyszenia Historycznego Sudety.
Zenek wyszedł ze studni. Położono na nią ponownie ażurową pokrywę, uruchomiono urządzenie elektroniczne. Przez głośnik ponownie rozległ się dźwięk spadających kropel. Wszyscy wrócili do domu szczęśliwi, że mieszkają w cichej i spokojnej miejscowości....
(1) legenda zasłyszana od członka Stowarzyszenie Historycznego Sudety
(2) Pani na Książu - księżna Daisy otrzymała je od męża Hansa Heinricha XV von Pless, zaginęły w niewyjaśnionych okolicznościach
(3) Baśń w zasobach Miejskiej Biblioteki publicznej w Szczawnie Zdroju https://serwer.szczawno.e-bp.eu/opac/detail.php?PozycjaOpisy=20150524091536081965
Kulka w Parku Zdrojowym szuka Studni Dusz... Szczawno-Zdrój 2019
Wiersz ukazał się w wydawnictwie pokonkursowym "Las wciska się do miasta" Wałbrzych 2023, ISBN 978-83-966684-1-7
(opowiadanie zajęło trzecie miejsce w konkursie literackim organizowanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną Zdrojoteka w Szczawnie Zdroju „ Sen o Szczawnie” w 2023 roku)
(opowiadanie zostało opublikowane na stronie polskiego portalu o kosmosie https://www.urania.edu.pl/fantastyka/do-ostatniego-ziarnka-soczewicy)
W sumie to trzeba faceta i jego oczy podziwiać. Wokół zamku rozciągał się biały śnieg. Jedyne co była na nim widoczne, to czarne drzewa, oczywiście bez liści. Krzyżacy mieli na sobie białe płaszcze, ich konie białe narzuty, a czarne krzyże idealnie komponowały się z czarnymi drzewami. Wszystko się zlewało w jeden obraz. A jednak dzielny szef wojsk polskich ujrzał, rozróżnił i zameldował.
czytaj więcejutwór nagrodzony III nagrodą w V Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „O złota gałązkę jabłoni” w Łososinie Dolnej w 2023 roku (w zestawie z utworami „Jabłonka” i „Świt nad górami wyspowymi”).
czytaj więcej