sowie

Basket and witches czyli sposób na uratowanie polskiej koszykówki

Ostatnio komentowane
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
Data newsa: 2014-03-18 13:35

Ostatni komentarz: …. Bardziej zwróciłabym uwagę na brudne stopy kobiety, aniżeli na brudna sierść psa.
dodany: 2022.03.30 20:12:36
przez: Diane
czytaj więcej
Data newsa: 2020-10-20 09:42

Ostatni komentarz: super...szkoda, że nie napisałaś jaki kościół w Wałbrzychu. PIsz dalej na na koniec roku książka. ja swoją szykuję na i półeocze...
dodany: 2021.01.18 11:09:17
przez: obba
czytaj więcej
Data newsa: 2013-04-05 13:21

Ostatni komentarz: Świetne...gratuluję...czas na książkę.

dodany: 2021.01.15 08:45:03
przez: adam
czytaj więcej
Data newsa: 2020-10-20 09:40

Ostatni komentarz: Mój tata też należał do ZBOWiD-u. Pełnił tam jakaś funkcję. Wspominal, że do ZBOWiD-u dla korzyści materialnych zapisują się osoby, których w tamtych czasach nie było na świecie. 😊
dodany: 2020.11.14 09:25:09
przez: Bozena
czytaj więcej
Data newsa: 2011-05-15 20:15

Ostatni komentarz: Boże, który mieszkasz w Wałbrzychu.............

Wspaniałe!!!
dodany: 2019.03.20 19:01:12
przez: Darek
czytaj więcej
Data newsa: 2016-09-13 16:01

Ostatni komentarz: Super! Bardzo miło się czyta
dodany: 2017.01.06 22:01:25
przez: Jan
czytaj więcej
Data newsa: 2013-04-05 13:18

Ostatni komentarz: Historia jedna z wielu ale prawdziwa.
Panowie w pewnym wieku szukają
gosposi i pielęgniarki.
dodany: 2015.10.02 15:09:05
przez: stokrotka
czytaj więcej
Babskie intrygi
2023-04-17 11:34

(żart literacki na motywach „Pana Tadeusza”)

tekst zajął trzecie miejsce w II Ogólnopolskim Konkursie Literackim "Zapisane w pamięci. Obrazy, spotkania, zdarzenia…" w Parczewie w 2022 roku.


– Dosyć! Kobieto opamiętaj się! Co ty wyczyniasz?
W hotelowym apartamencie ksiądz Robak zaciskał zęby, pięści i wszystko co mógł, by okazać swą złość, gniew i totalną dezaprobatę dla działań Telimeny. Ta siedziała wygodnie w fotelu, bawiła się frędzlami od szala i uśmiechała się złośliwie.
– A co, nie mogę? Demokracja jest! Konstytucja gwarantuje mi wolność.
– Jeśli nie przestaniesz, odetniemy cię od rodzinnych finansów.
– No jasne, tylko to potraficie. Soplicowska mafia!
– Tylko nie mafia, nie mafia! Korporacja!
– Ładna rodzinka, co to podrzuca mi dziecko na wychowanie, a teraz straszy wywaleniem na bruk!
Telimena wstała. Podeszła do barku. Otworzyła. Nalała do szklanki „czystej”, łyknęła duszkiem i ponownie legła w fotelu. Robak też nalał, wypił, jednak poprzestał na pozycji stojącej.
– Mogłaś Zosi pod opiekę nie brać – powiedział spokojnie łapiąc oddech po wypiciu czterdziestoprocentowej zawartości szklanki.
– A może miałam ją zostawić na pastwę waszej rodzinki? Zmarniałaby życia nie znając! Tylko forsa, forsa i forsa. I zapamiętaj sobie, że jeśli wywalicie mnie na bruk, wytoczę wam takie procesy sądowe, że się nie pozbieracie! Zniszczę was i wasze korporacje! Rejent jest po mojej stronie!
Robak spokorniał.
– Telimeno, proszę raz jeszcze, zostaw Tadeusza w spokoju. On przeznaczony dla Zosi... Rada nadzorcza tak postanowiła i tak być musi... Wyjdź za mąż za Rejenta lub nawet za Asesora... ale chłopcu daj spokój...
Telimena spojrzała jeszcze bardziej złośliwie.
– Jak będziesz mnie straszył pozbawieniem środków do życia, to wyjdę za mąż za Tadeusza i ta wasza rada będzie musiała to zaakceptować. Zagarnę i jego, i majątek. A teraz wyjdź, chcę się przebrać do kolacji.
Robak opuścił głowę i wyszedł. Z apartamentowej sypialni wysunęła się Zosia.
– Ciociu, to skandal! Ten ksiądz za wiele sobie pozwala. Jak on mógł ciocię straszyć wywaleniem na ulicę!
Telimena uśmiechnęła się i sięgnęła do barku po kolejnego drinka. Tym razem wybrała „Jasia Wędrowniczka”.
– Nie wywali, nie wywali. Znam zbyt wiele tajemnic rodzinnego interesu. Ale myśl mi podsunął... może rzeczywiście wyjść za mąż za Rejenta albo Asesora? Będę miała całą tę korporację w ręku do końca życia...
Zosia nalała sobie soku do szklanki alkoholówki.
– A ten, co to ma się za Hrabiego? Nie pasuje cioci?
Telimena wzruszyła ramionami.
– Bawidamek i tyle. Tyle samo wart, co ten twój Tadeusz, który ma kilka semestrów w Oxfordzie, dwa fakultety w Harvardzie, tytuł magistra w Krakowie... I żadnego pojęcia o życiu ani potrzebach kobiety. Zresztą, jeszcze dziś podczas kolacji sprawdzę, czy się do czegoś nadaje. Ciekawe, czy po tych wszystkich naukach potrafi kierować rodzinną firmą...
– Firma przecież kieruje rada nadzorcza...
– Oj Zosiu, Zosiu... Firmą kieruje ksiądz Robak. Zapisał to sam Jacek Soplica w swoim testamencie. Rada jest po to, by zwalić całą winę na nią, jeśli dojdzie do bankructwa.
Zosia dostała kolejną lekcję życia od cioci, która udała się do swojej apartamentowej sypialni, by ubrać się na kolację w hotelowej sali balowej.
Dziewczyna wyjęła telefon i rozpoczęła rozmowę na messengerze. Co chwilę uśmiechała się i klikała dalej.
– No i jak? - zapytała Telimena wychodząc z pokoju.
Ubrana była niezwykle gustownie. Błękitna sukienka opinała jej wyszczuplone, za pomocą bielizny wyszczuplającej, kształty, a delikatna koronka zasłaniała nieco już przywiędły dekolt.
– No nie, ciociu... Rejent padnie!
– Prosto w ramiona Asesora!
Roześmiały się obie.
– To ja idę na tę kolację. A ty co będziesz robiła?
– Umówiłam się z Sakiem Dobrzyńskim. Wymknę się z apartamentu schodami pożarowymi.
– Ach, ten Sak Dobrzyński.... co za facet....
– Jaki przystojny, jaki umięśniony.... Ciocia wie, że on siekierą każde drzewo zetnie! Nawet taką sekwoję! A do tego jaki zaradny. Prowadzi wraz z rodziną gospodarstwo agroturystyczne. Planuje zbudować całą sieć takich gospodarstw. Będzie miał tam świnki, kózki, a przede wszystkich drób wolnochodzący i wolnorosnący. Czyli ekologiczny.
Telimena pogłaskała Zosię po głowie.
– I to jest właściwy facet na właściwym miejscu. Dziś jeszcze uważaj na tę hotelową służbę, by cię nikt na randce z Sakiem nie nakrył. A jutro.... Tadeusz sam zrezygnuje z ciebie na rzecz mnie, a potem ja go porzucę, wyjdę za Rejenta, może Asesora, tylko nie za Hrabiego, ty zaś porzucona i odtrącona przez absolwenta wielkich uczelni, rzucisz się prosto w ramiona Saka Dobrzyńskiego. I ksiądz Robak udzieli wam ślubu w Watykanie...
Zosia przytuliła się do Telimeny.
– Ciociu, jesteś niesamowita! Aha, jeszcze jedno... Sak lubi kryminale zagadki, analizuje dokumenty, przegląda internet i... wydaje mu się, że … ksiądz Robak to.... Jacek Soplica...
Telimenę zatkało.
– Czyżby? Coś takiego to i ja podejrzewałam... Ten ksiądz jest za bardzo męski.... Niech Sak póki co milczy. Jutro się tym zajmiemy. A teraz... ja do roboty, a ty na randkę!

 


Wróć
dodaj komentarz | Komentarze: