Wiolka
– Może Wojtek?
Weronika
– Może być Wojtek. Jedną zapałką! Jedną zapałką!
Wszyscy
– Jedną zapałką! Jedną zapałką! Zaśpiewać, trzeba coś zaśpiewać! Płonie ognisko i szumią knieje! Gdzie strumyk! Takie ładne oczy! Anna Maria! Powiedz stary gdzieś ty był! 10 w skali Bueforta!
Wiesiek
– Co was porąbało? Jak nie harcerskie, to Czerwone Gitary. Trzeba coś z naszych czasów. „Sen o dolinie” .... „znowu w życiu mi nie wyszło”.... nie, depresyjne...Wiem! Deep Purple „Dziecko w czasie” lub „Schody do nieba” Led Zeppelin albo „Dziewczynę o perłowych włosach” Omegi!
Wszyscy
próbują śpiewać „Dziecko w czasie”, potem „Schody do nieba”, fałszują
Weronika
– Zeppelinów i Purpleowców nie damy rady. Ale Omegę można wymruczeć. Mruczymy?
Władek
– A co to za hałasy ? Co to za menelstwo zebrało się na gruzowisku i zakłóca spokój wymarłego Nowego Miasta?!
Wiesiek
– Nie wytrzymam ludzie! Władek!
Władek
– Witajcie! Cześć stary kumplu od papierosów! Widzę, że ogień już jest, można zajarać! Ha, ha! Nareszcie kurwa zapalimy w szkole normalnie!
Weronika
– W szkole się nie klnie i nie pali!
Władek
– Witaj kujonie! Jak zwykle przyzwoita! I pewnie nadal nie pali i nie klnie.
Wiesiek
– Klnie i właśnie przestała palić. Ludzie się zmieniają. Najpierw śpiewamy hymn, a potem część rozrywkowa! Dołączaj do klasy. Mruczymy Omegę.
Władek
– „Dziewczynę o perłowych włosach?” Ludzie genialni jesteście. Ja mam perłowe włosy, a reszta? Ściągać czapki i berety! Rewelacja! Mamy nareszcie dziewczyny o perłowych włosach. Faceci też są. A ty Wiesiek jesteś Kojak!
Wiesiek
– Też idol z naszych czasów. Nawiązuję do epoki.
Wiolka
– Nie musisz nam siwizny przypominać. Mruczymy!
Wszyscy mruczą piosenkę Omegi
Wojtek
– A teraz siadamy w kręgu i .....
Władek
– Ja muszę zajarać z Wojtkiem.
Weronika
– Ale w szkole, nawet jeśli jest w gruzach, się nie pali.
Władek
– Dobrze, pójdziemy do kibla. Gdzie był kibel?
Wszyscy
Tu, nie tam, tutaj, obok, tu był ogródek, tu schowek na miotły, nie tu, tutaj....tam.
Władek
– Lać mi się chce od tego gadania o sraczu. Idę w tamten róg, odleję się i ustalimy, że tam był kibel.
Wiolka
– Co ty głupi? Idź za tę stertę cegieł i tam zrób kibel. Czy nie widzisz, że są tu kobiety i pewnie też będą chciały się odla... zrobić siku, a nie będziemy tak na publicznym widoku.
Weronika
– W naszej szkole nie było koedukacyjnych ubikacji.
Władek
– To je zrobimy.
Wiesiek
– No to mamy problem...
Wojtek
– W naszym wieku coraz bardziej poważny. Ja już regularnie chodzę do urologa, a wy jeśli nie, to niedługo zaczniecie. Idziemy zajarać do kibla, jak na przyzwoitą szkołę przystało. Poczekajcie na nas z kolejnymi problemami.
Weronika
– Musimy zrobić jakiś stół z tych cegieł. Siadamy też na cegłach. O fajnie, wszyscy blisko ognia.... Ja mam plastikowe kubki i talerzyki.
Wiolka
– Wzięłam jedną butelkę, kieliszek i widelec... Myślałam, że każdy sobie przyniesie...
Wiesiek
– A po co widelec?
Wiolka
– Mam dwa słoiki ogórków: kiszone i konserwowe, własnej roboty. I trzeba te ogórki widelcem ze słoika.
Wiesiek
– A mi stara dała smalczyk z cebulką, chleb i nóż.
Weronika
– A butelkę?
Wiesiek
– Sam wziąłem.
Władek
– O proszę, bufet już jest. Dorzucam własnoręcznie wędzoną kiełbasę i colę.
Wojtek
– A ja mam butelkę, wodę niegazowaną i hamburgery z Donalda. Promocja była. To zaczynamy. Polewaj Wera. Ty pierwsza wpadłaś na pomysł, by spotkać się na gruzach naszej szkoły. Za co lub za kogo pierwszy toast?
Weronika
– Chyba za nas, za wszystkich uczniów naszej szkoły od początku jej istnienia do końca.... Cholera... nie wiemy od kiedy ona tu była, skończyła się chyba w 1976.... Za uczniów SP 4 przy Świerczewskiego!
Wiesiek
- Pamiętacie, kiedy kończyliśmy ósmą klasę, karczowano drzewa przy szkole od strony. Hałas przeszkadzał w lekcjach. Nauczyciele wnerwiali się. My mieliśmy radochę.
Władek
– A nasze boisko pamiętacie? O, tu było. Linia autowa znajdowała się tuż przy siatce, siatka oddzielała je od chodnika. A jakie to było boisko! Rozgrywaliśmy mistrzostwa szkoły w piłkę nożną. Na przerwach też tu spędzaliśmy czas. Człowiek wychodził z budy i oddychał świeżym powietrzem.
Wojtek
– Nie przeginaj, wtedy powietrze w Wałbrzychu nie było świeże. Słońca nie było widać, a niebo było szare zamiast niebieskie.
Weronika
– Ja pamiętam niebieskie, ale fakt – okna w domu myliśmy co dwa tygodnie, a biała koszula po jednorazowym użytku była też szara.
Władek
– Ja teraz też mam szarą, bo teraz białe robi się szare od proszków do prania, taki syf.
Wiolka
– Kup proszek z Niemiec, białe będzie białe.
Władek
– Nie będę wspierał kapitalizmu!
Wiesiek
– A w Polsce to go nie ma?
Władek
– Nie będę wspierał niemieckiego kapitalizmu!
Wojtek
– Polejcie, bo zaraz zacznie się polityczno-gospodarcza debata, zamiast wspominania naszej budy. Już lepiej? Jak jesteś trzeźwy, pierdolisz głupoty.
Weronika
– W szkole się nie bluzga. Racja, na przerwy wyganiano nas ze szkoły. Nawet wtedy, kiedy uczyliśmy się w drugim budynku, tym tam, na Bogusławskiego, w klasie pierwszej i drugiej. Dzisiaj szkoły to twierdze, uczeń przez kilka godzin dziennie zamknięty w murach, świata poza nauczycielami nie widzi, wdycha stęchłe powietrze, leży na korytarzu, pilnuje plecaka.... A tak w ogóle jak to się stało, że wychodziliśmy na niewielki chodnik, na boisko, wszystko przy ruchliwej ulicy i nikt nie wpadł pod samochód?
Wiolka
– A jak to się stało, że sami chodziliśmy do szkoły? Ci z Sygietyńskiego i Ogińskiego przechodzili właśnie przez Piłsudskiego. Niektórzy leźli z 22 Lipca, znaczy się 11 Listopada z kamienic prawie pod Rusinową.
Wiesiek
– Masz rację. Myśmy chodzili pieszo, od pierwszej do ósmej klasy pieszo. Całą podstawówkę pieszo, chociaż autobusy wtedy już były.
Wiolka
– Trolejbusy, najpierw były trolejbusy. No to za trolejbusy. Pamiętacie jak trojlak rozpędzał się na zjeździe do placu Tuwima? Zasuwał, zasuwał i nagle stop. Tyczki spadały na skrzyżowaniu. Wychodził facet w rękawicach, brał te tyczki i nakładał znowu.
Wiesiek
– Ale my chodziliśmy sami pieszo....Dlaczego ja muszę teraz wnuka odwozić i przywozić ze szkoły? Chłopak ma nogi, nie jest inwalidą, a ja muszę go do i ze...
Władek
– Spokojnie Wiesiu, takie czasy, taki klimat, taka sytuacja. Za wnuka Wieśka, żeby sam zaczął chodzić do szkoły!
Wojtek
– Ktoś tu idzie... Czego?! Wypad! Jakiś małolat chciał się załapać na darmową wódkę. Zupełnie ta młodzież nie wychowana. Tylko tak na krzywy ryj.
Wiesiek
– Ale ja chodziłem sam pieszo, osiem lat sam pieszo, a wnuka muszę do i ze…
Weronika
– Bo teraz zboczeńcy, pedofile, gender, złodzieje i takie inne sprawy.
Władek
– A za naszych czasów tego nie było? A kto narobił wrzasku podczas wagarów przy Harcówce, że taki jeden jaja pokazuje? Może ja?
Weronika
– W porządku, ja. On się naprawdę wtedy rozebrał i pokazywał.
Wojtek
– To trzeba było sobie popatrzeć. Damski „Playboy” za darmo. Człowiek musiał świerszczyki za drogie pieniądze kupować, a ona miała za darmo i jeszcze wrzeszczała.
Wiesiek
– Teraz przy Harcówie to nawet pijaka nie spotkasz. Cisza i spokój. Tak jakoś dziwnie. Wszyscy się chyba pod te szkoły przenieśli. Na Nowym Mieście zostały dwie....
Wiersz ukazał się w wydawnictwie pokonkursowym "Las wciska się do miasta" Wałbrzych 2023, ISBN 978-83-966684-1-7
(opowiadanie zajęło trzecie miejsce w konkursie literackim organizowanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną Zdrojoteka w Szczawnie Zdroju „ Sen o Szczawnie” w 2023 roku)
(opowiadanie zostało opublikowane na stronie polskiego portalu o kosmosie https://www.urania.edu.pl/fantastyka/do-ostatniego-ziarnka-soczewicy)
W sumie to trzeba faceta i jego oczy podziwiać. Wokół zamku rozciągał się biały śnieg. Jedyne co była na nim widoczne, to czarne drzewa, oczywiście bez liści. Krzyżacy mieli na sobie białe płaszcze, ich konie białe narzuty, a czarne krzyże idealnie komponowały się z czarnymi drzewami. Wszystko się zlewało w jeden obraz. A jednak dzielny szef wojsk polskich ujrzał, rozróżnił i zameldował.
czytaj więcejutwór nagrodzony III nagrodą w V Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „O złota gałązkę jabłoni” w Łososinie Dolnej w 2023 roku (w zestawie z utworami „Jabłonka” i „Świt nad górami wyspowymi”).
czytaj więcej