I
- Dzień dobry. Czy to z panią jestem umówiony?
- Nie wiem. Ma pan przy sobie jakąś sportową gazetę?
- O sportowe gazety teraz trochę trudno… Mam kawałek „Wyborczej” z wiadomościami sportowymi.
- Proszę pokazać. Zgadza się. No to „Dzień dobry”, proszę usiąść. Natalia.
- Jan.
Po raz pierwszy spojrzeli sobie w oczy. Kolory obu par były bliżej nieokreślone, ni to szare ni to niebieskie.
Nie, to nie była randka w ciemno. Poznali się w sieci, na jednym z portali randkowych. Nazwy rzecz jasna nie wymienimy. O opłatę za reklamę też nie będziemy prosić. Nigdy nie wiadomo, jak ta znajomość się skończy.
Oglądali swoje zdjęcia, stukali w klawiaturę opisując swoje hobby, stawiali wielokropki pisząc o swoim wyglądzie i chorobach.
Natalia przyjęła do wiadomości łysinę Jana, ten nie skomentował jej znacznej nadwagi. Łysina ponoć świadczy o inteligencji, a nadwaga powoduje, że ulubione części ciała są większe.
Hobby to samo – SPORT. Nie wyjaśnili sobie tylko jaki, trzeba było coś zostawić na randkę.
- Kawa? Herbata? Ciasteczko? Koniaczek czy whisky? – znaki zapytania wyszły od Jana.
- Piwo. Duże. W butelce.
Pierwszy strzał Jana – pudło. Będzie drugi?
- Do piwo to chyba frytki?
- A po co?
Pudło po raz drugi.
- To ja też piwo. Proszę dwa piwa w butelce.
Celnie. Natalia uśmiechnęła się lekko:
- W tych czasach kobiety piją piwo. Kiedyś była to domena mężczyzn.
- Teraz kobiety robią o wiele więcej rzeczy niż kiedyś. Czasami można się w tym pogubić. Proszę o wybaczenie już za następny błąd.
- To będzie kolejny?
Jan uśmiechnął się. Zapewne będzie ich jeszcze wiele. Stary kawaler na pierwszej randce od …. lepiej nie liczyć lat….
Kelner przyniósł dwie butelki, otworzył.
- A jakieś szkło do tego piwa? – Jan zwrócił uwagę na brak szklanek.
- A po co? – zdziwiła się Natalia – Butelka jest szklana.
Oj, trudno będzie, trudno.
Natalia spojrzała na internetowego randkowicza. Nie wiedział, jak się zachować. Usiłował być dżentelmenem, a takich nie tolerowała. Albo się jest z wyższych sfer, albo nie. W tym drugim przypadku lepiej nie udawać. Czas przystąpić do działania.
- Wiesz, ja tam ze szlachty się nie wywodzę, pochodzę z dobrej robotniczej rodziny, co to socjalizmu liznęła. Konwenanse są dobre na salonach, a my jesteśmy w pubie dla zwykłych ludzi.
Jan odetchnął. Też liznął socjalizmu, a nawet otarł się o komunizm. Brat należał do PZPR-u.
- Ciężar spadł mi z serca. Wiesz, człowiek się stara. No to za spotkanie – podniósł butelkę i stuknął o butelkę Natalii. – Mieliśmy rozmawiać o sporcie, to taki neutralny temat jak na pierwsze spotkanie, no nie?
Natalia łyknęła piwo:
- No tak. Uprawiasz coś?
- Kiedyś kopałem trochę, teraz już nie to zdrowie. A ty?
- Chyba widać… trochę rzucałam dyskiem. Dziś już za ciężki. Ale chodzę na mecze.
Janowi błysnęły ni to szare ni niebieskie oczy.
- Naprawdę? Aż się wierzyć nie chce! A byłaś na tym ostatnim z Sprintem? Nasi nieźle zagrali. Wygraliby gdyby nie ten sędzia. Za co on podyktował tego karnego? Do dziś nie rozumiem.
- Zaraz, zaraz, jaki Sprint? Nasi grali z Wilkami. I przegrali dlatego, że sędzia na pięć sekund przed końcem odgwizdał piąty faul, którego oczywiście nie było. Tamci trafili osobiste i wygrali jednym punktem.
I stało się. Wzniesione butelki opadły na stół. Dłonie mocno się na nich zacisnęły. Oczy o nijakim kolorze zyskały mocny blask, rzekłbyś – blask wściekłości z niedowierzaniem. Usta zacisnęły się na w połowie sztucznym uzębieniu.
- To ty jesteś kibicem kopanej? – syknęła Natalia.
Jan nabrał powietrza w płuca:
- Tylko nie kopanej, tylko nie kopanej. To się nazywa piłka nożna. W przeciwieństwie do tej twojej, ustawy śmieciowej – zaakcentował mocno ostatnie dwa wyrazy.
- Śmieciowa? A niby dlaczego?
- Bo do koszów wrzucają! Taka ta twoja koszykówka!
Natalia łyknęła napoju z butelki:
- Koszykówkę wymyślił człowiek z wyższym wykształceniem, w przeciwieństwie do prymitywnego kopania po nogach, głowach i brzuchach!
Jan przełknął ślinę:
- Moja piłka ma przynajmniej historyczne podłoże, twoja – dziurawe kosze.
- A twoi tutejsi piłkarze to czysta zawodówka. Totalny plebs, bez wykształcenia, bo od tego główkowania w głowach im się miesza.
- Przynajmniej klasa robotnicza, nie to co te twoje studenty z jakiejś prywatnej wyższej szkoły za pieniądze.
- A za pieniądze, pieniądze, jak na kraj kapitalistyczny przystało. Elita współczesna.
- Elita? Raczej jelita. Szczególnie te grube. Bo koszykarze to takie wielkie istoty jak ufo prawie.
- A piłkarzyki mają krzywe nogi od tego kopania. I pewnie jeszcze coś innego też mają krzywe.
Jan podniósł się z krzesła:
- Krzywe? A może twoi mają dziurawe, co?
Natalia wstała. Otworzyła torebkę, wyjęła portmonetkę i rzuciła na stół 10 zł.
- Zapłacę za ciebie, kibica koszykówki stać na to.
- Kibica piłki nożnej stać na duży napiwek dla kelnera – Jan rzucił na stół 20 zł.
Natalia wyszła pierwsza wzruszając ramionami. Jan odczekał chwilę i też opuścił pub.
Kelner był happy.
II
- Więc chcesz powiedzieć, że umówiłeś się z kobietą w twoim wieku, która jest sportowym kibicem? – Jerzy kręcił z niedowierzaniem głową. Właśnie wezwany telefonicznie na cito siedział w domu Jana popijając piwo.
- Kibicem? Jakim kibicem? Ona chodzi na mecze koszykówki!
- Koszykówka też ma kibiców, nie wiedziałeś o tym? Nasza akademicka drużyna całkiem nieźle sobie poczyna.
- Też mi drużyna… W jakiej oni są lidze?
- W takiej samej jak piłkarze, w trzeciej. Tylko że u nich to się nazywa „o awans do II ligi”.
- Niemożliwe…
- A jednak…
Panowie westchnęli. Jan wstał z fotela, zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Jego marzenia o kobiecie życia prysły jak przysłowiowa bańka na pianie od piwa. A tak pragnął usiąść z nią przed telewizorem, obejrzeć mecz, potem jakiś filmowy romans, może nawet samemu trochę sportu pouprawiać. Taki nordic walking na przykład, ciekawy sport dla emerytów. I tak mogliby razem chodzić, spacerować, potem piwko wypić, a może nawet pieska ze schroniska przygarnąć. A jakby tak kobieta już się zżyła z atmosferą sportową, to może na mecz by poszła… na mecz piłki nożnej oczywiście.
- Aleś się rozmarzył… - zauważył Jerzy.
- E tam… właśnie rezygnuję z marzeń o wspólnym oglądaniu meczu na stadionie…- wrócił do fotela.
Jerzy pokręcił głową:
- Mięczak z ciebie, a w życiu trzeba być twardym a nie miętkim. Spotkałeś kobietę kibica. I co z tego, że koszykówki... Pani czuje bluesa czyli sport. Chodzi na mecze, na pewno ogląda je w telewizji i na pewno ma wykupiony pełny pakiet sportowy w kablówce. Ja swojej kobiety przez 40 lat nie mogę wyciągnąć na stadion, a dwa telewizory w domu mamy od niepamiętnych czasów. Takiej kobiecie nie zaimponujesz koniaczkiem, kwiatkiem czy jakimś durnym komplementem. Trzeba jakoś inaczej z nią zagrać…mocniej…
Pokój ogarnęło milczenie. Gdyby były muchy, słychać je byłoby dokładnie. Teraz w ciszy słychać była jak sąsiad z góry spłukuje wodę w sedesie. Przełykanie piwa też było słyszalne.
- Mam! Mam! – krzyknął Jerzy.
Jan poderwał się z fotela:
- Co masz?
- Mam pomysł. Zaprosisz panią na mecz. Nie na piłkę, nie na koszykówkę. Pójdziecie na mecz siatkówki. W końcu to najpopularniejsza dyscyplina w naszym mieście. Siatkarze grają w II lidze, odnoszą zwycięstwa. Nawet dochowaliśmy się reprezentantów Polski juniorów. Bilety trudne do zdobycia, wykażesz się inicjatywą. A po meczu umówisz się na coś ciekawego…
Jan przytaknął. To był rzeczywiście dobry pomysł. Siatkówka dla kibiców piłki nożnej i koszykówki była sportem neutralnym. Tyle tylko, że w tej samej hali grają koszykarze… Ale czy w niewielkim miasteczku mogą być dwie porządne hale sportowe?
III
Natalia nie miała komu pożalić się na nieudaną randkę. Koleżanki zupełnie nie rozumiały jej pasji kibicowania i na pewno wzięłyby w obronę Jana. Pozostała jedynie kablówką. Włączyła telewizor. Jakieś powtórki tenisa ziemnego, boks i ta kopana, wszędzie jej pełno… Koszykówka będzie w weekend. Ech, co za życie… Myślała, że wreszcie spotkała kogoś, kto zrozumie jej miłość do darcia się na meczach. A tu klops. Totalna obsuwa. Nawet facet nie zrozumiał. Może była trochę dla niego za ostra? W końcu kopana to też sport… Nie, za żadne skarby nie przyzna się do myślenia w ten sposób o tamtej dyscyplinie sportu. Pogodziła się z losem. Facet na pewno już nie napisze i nie zadzwoni. Tacy to już ci faceci są. Tylko kopać i kopać. Włączyła powtórkowy serial. Nalała do szklanki whisky i stwierdziwszy, że popada w alkoholizm, zaczęła sączyć brązowy napój.
- Trudno, będę nadal sama chodziła na kosza. Kibice kopanej niech spadają.
Myślała w ten sposób przez parę dni. Odpalała laptopa kilka razy dziennie. Nic. Tylko spamy. Toteż z niedowierzaniem oglądała numer telefonu, który wyświetlił się wraz z głośnym dźwiękiem dzwonka w postaci muzyki ze „Stawki większej niż życie”:
- Słucham.
- Witaj Natalio. Co powiesz na to byśmy wybrali się w sobotę razem na mecz?
- Na kopaną nie pójdę. I tak przegracie.
- Na ko… na piłkę nożną pójdę sam. W sobotę wieczorem jest jeszcze jeden mecz.
- Koszykarze grają na wyjeździe.
- Jest mecz siatkówki.
- Aha…ale trudno dostać bilety…
- Postaram się. Więc jak?
- Czemu nie… możemy iść na siatkówkę – propozycja zaskoczyła ja na tyle, że nie miała czasu na dłuższe zastanowienie się i wymyślenie powodu, dla którego mogłaby nie iść. Zresztą każdy powód w przypadku takiej propozycji byłby złośliwością. W końcu siatkówka to taki neutralny sport. Bezkontaktowy.
Wiersz ukazał się w wydawnictwie pokonkursowym "Las wciska się do miasta" Wałbrzych 2023, ISBN 978-83-966684-1-7
(opowiadanie zajęło trzecie miejsce w konkursie literackim organizowanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną Zdrojoteka w Szczawnie Zdroju „ Sen o Szczawnie” w 2023 roku)
(opowiadanie zostało opublikowane na stronie polskiego portalu o kosmosie https://www.urania.edu.pl/fantastyka/do-ostatniego-ziarnka-soczewicy)
W sumie to trzeba faceta i jego oczy podziwiać. Wokół zamku rozciągał się biały śnieg. Jedyne co była na nim widoczne, to czarne drzewa, oczywiście bez liści. Krzyżacy mieli na sobie białe płaszcze, ich konie białe narzuty, a czarne krzyże idealnie komponowały się z czarnymi drzewami. Wszystko się zlewało w jeden obraz. A jednak dzielny szef wojsk polskich ujrzał, rozróżnił i zameldował.
czytaj więcejutwór nagrodzony III nagrodą w V Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „O złota gałązkę jabłoni” w Łososinie Dolnej w 2023 roku (w zestawie z utworami „Jabłonka” i „Świt nad górami wyspowymi”).
czytaj więcej